poniedziałek, 21 grudnia 2009

Czym jest "dobry hotelowy pokój"?

Czy jedziesz na dłuższe wakacje, czy po prostu czeka cię krótsza wycieczka - nie ma nic ważniejszego niż dobry pokój hotelowy. To od niego zależy, czy dobrze wypoczniesz i w jakim nastroju obudzisz się następnego dnia, a więc to jego jakość decyduje o tym, jak będziesz wspominał swój wyjazd. Tylko co naprawdę znaczy określenie "dobry pokój"?

Czy pokój można nazwać "dobrym" tylko wtedy, gdy hotelowi przyznano co najmniej cztery gwiazdki? Czy musi w nim stać duży, plazmowy telewizor, czy na ścianach powinny wisieć marmury, czy w przedpokoju powinien być rozwinięty perski dywan? Niekoniecznie.

Nieważne, czy kupujesz bilety autokarowe, czy raczej wybierasz drogie bilety lotnicze; czy rezerwacja hoteli to coś, czym zaprzątasz się głowę, czy zatrzymujesz się w miejscach, które akurat są wolne i tanie - żadne z powyższych rozwiązań, choć wszystkie różnią się cenowo, nie gwarantuje, że dostaniesz pokój lepszy niż osoby, które podjęły inną decyzję.

Każdy z nas może bez problemu nazwać dwa podstawowe oczekiwania, które pokój hotelowy musi spełniać, byśmy przynajmniej pomyśleli o zatrzymaniu się w nim. Są to czystość i dostęp do bieżącej wody. Hotele muszą spełniać te standardy, a te które tego nie robią, są pojedynczymi wyjątkami; ich działalność prawdopodobnie zakończy się podczas najbliższej inspekcji Sanepidu. Jednak inne cechy oferowanych pokojów, takie jak przestronność, modny wystrój czy dostęp do nowoczesnych gadżetów (Internet, telewizory, DVD), a nawet dostępność posiłków, nie wpływają już na samą jakość naszego pobytu. Można bowiem bez cienia wątpliwości stwierdzić, iż osoba pragnąca uciec od miejskiego zgiełku znacznie lepiej odnajdzie się w tańszym i teoretycznie mniej atrakcyjnym pokoju w niewielkim pensjonacie, niż w apartamencie z własnym stołem bilardowym i widokiem na ruchliwą ulicę. I odwrotnie - nawet najdoskonalszy hotel położony na odludziu nie zadowoli człowieka, którego pociąga życie w wielkim mieście.

Jak zatem wybierać? Jeśli cena ma dla ciebie znaczenie - raczej nie masz wyboru, kieruj się nią. Jeżeli możesz sobie pozwolić na wydatek, nie sugeruj się sloganami reklamowymi, lecz poszukaj w Internecie opinii innych osób. Czy jest spokojnie, czy rozrywkowo; czy przez recepcję przelewa się tłum, czy trudno kogokolwiek spotkać; czy wystrój jest klasyczny, czy nowoczesny. Oceń, czego oczekujesz i wówczas wybierz. W tym momencie gwiazdki przestają się liczyć, a ważna staje się atmosfera.

Wybierając pokój hotelowy warto więc mieć na uwadze cel naszej wyprawy, a nie kierować się suchą oceną liczbową. Spełniając osobiste wymagania podróżników - i to niezależnie od ceny - hotele udowadniają, jak prawdziwe jest powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają".

Na lotnisku z Polakami

Koszmar - to słowo idealnie oddaje moje odczucia wobec tego, co przeżyłem na lotnisku, gdy po raz pierwszy miałem lecieć z grupą Polaków.

Na lotnisko dotarłem jak zwykle - o kilka godzin za wcześnie. Mam na tym punkcie małego fioła; na przystanku autobusowym muszę być na dziesięć minut przed czasem. Na peronie - pół godziny. Na lotnisku... cóż, tu najchętniej koczowałbym przez miesiąc przed planowanym odlotem. Rezerwacja hoteli, pakowanie, ogólne przygotowania do podróży wymagają zbyt dużego wysiłku, by potem przegapić swój termin. Nietrudno się domyślić, że czekanie mnie denerwowało, zwłaszcza że wyprawę odbywałem parę lat temu, kiedy tanie linie lotnicze miały okres niezbyt pewnego działania; no ale autokary czy taksówki jako środek transportu nie wchodziły. Miałem świadomość, że samolot mógł odlecieć wcześniej, mógł odlecieć później, a mógł wcale nie wystartować. Postanowiłem, że lepiej mieć w zapasie parę godzin.

Kiedy przez głośniki zaanonsowali, że będą wpuszczać na pokład, rozpętało się piekło. Ziemia zadrżała. Coś zafurkotało. To tłum ludzi poderwał się z miejsc i popędził do bramki, trzymając bilety lotnicze w wyciągniętych rękach i machając nimi jak na konnej gonitwie. To byli Polacy.

Polacy mają bardzo specyficzną metodę ustawiania się kolejki. Zwłaszcza na lotnisku. Najwyraźniej kieruje nimi jakaś dawno nabyta obawa, że samolot odleci bez nich. Nieważne, że każdy zostanie wpuszczony i każdy usiądzie na przypisanym mu wcześniej miejscu. Kiedy tylko trzeba ustawić się w kolejkę - każdy próbuje podejść do okienka z własnej strony. Kto pierwszy, ten lepszy, a kto ostatni... ten najwidoczniej słaby i głupi. Za każdym razem, gdy w tym uczestniczę, czuję głębokie zażenowanie.

I ten zapach kanapek. Oczywiście kiedy jeszcze można je było bez problemu wnieść na pokład; dziś też pewnie się da, ale chyba nikt nie chce ryzykować. Polacy to jedyny naród, który bierze (brał) kanapki na podróż samolotem. Dzisiaj zamiast kanapek Polacy cuchną piwem. Nawet kiedy nie są pijani. Nie mówiąc już o często powtarzanym słowie, którego znaczenie zna już chyba cały świat - gdy pada w pobliżu po raz setny, czuję się zawstydzony nawet gdy przebywam z kimś, kto nie mówi po polsku.

Wielu Polakom-turystom brakuje kultury, co do tego nie ma wątpliwości. Ale może ma to jedną zaletę: o wiele bardziej doceniam porządnych ludzi. Nawet jeśli nie odezwą się do mnie słowem, są moimi przyjaciółmi.

Wakacje w autobusie

Polskę można zwiedzać na różne sposoby, ale czy ktoś z was wpadł na szalony pomysł przejechania po całym kraju... autobusem?

Bilety lotnicze? Drogie. Bilety autokarowe? Już lepiej. Bilety autobusowe? Tanio, ale... kto chciałby podróżować autobusem? Przecież to najgorszy możliwy środek transportu, kojarzący się z tłokiem, niewygodnymi siedzeniami i długimi postojami w korkach, prawda? Niekoniecznie.

Dla prawdziwych podróżników wygoda jest ostatnią z rzeczy, o które martwią się podczas swoich wypraw. Gdyby zdobywcy przejmowali się komfortem, zapewne do dziś nie wiedzielibyśmy, co leży za morzem, a próby zdobycia biegunów nie podjęlibyśmy w najśmielszych snach. Wakacyjne podróże autobusami byłyby nie tylko sprawdzianem naszej odporności na niewygody, ale i testem zdolności logistycznych - dokładne opracowanie trasy wykorzystującej kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt pojazdów, nie jest łatwym zadaniem. Do pozostałych zalet najtańszego środka transportu należy fakt, że dzięki niemu każdy z mijanych terenów można poznać z bliska. Jeśli spodoba nam się jakaś okolica - wystarczy wysiąść na najbliższym przystanku, nie czekając kolejnej godziny, aż pociąg zatrzyma się na stacji czy autokar dojedzie do zajezdni.

Podróżowanie komunikacją miejską ma jednak wadę. Jest nią podział związków komunikacyjnych na zależne od regionu grupy. Sprawia on, iż nie można zakupić biletu - jednorazowego, okresowego czy imiennego - który byłby ważny w całej Polsce. W efekcie wyprawa dookoła kraju wiązałaby się z wydatkami (nieprzesadnie wysokimi, ale jednak) i fatygą.

Wszystko jednak jest kwestią planowania. Dobrze pomyślana podróż pozwoli zaoszczędzić na niepotrzebnym kupowaniu biletów. Jeśli w jakimś regionie zabawimy przez jeden dzień, można kupić bilet dwudziestoczterogodzinny zamiast kilku jednorazowych lub tygodniowego. W przypadku, gdybyśmy na jakimś terenie zabawili dłużej - istnieją inne, korzystne finansowo opcje.

Wakacje spędzone w autobusach z pewnością byłyby oryginalną formą podróżowania i wypoczynku, pozwalającą jak żadna inna zapoznać się z kolorytem lokalnych społeczności. Czy ktoś się na nie odważy?

7 najlepszych miejsc na spędzenie urlopu

Planujesz urlop? Wakacje? A może ferie? Chcesz wydać dużo pieniędzy czy mało? Pragniesz odpocząć czy przeżyć przygodę? Jakiekolwiek są Twoje preferencje, doradzimy Ci, gdzie warto jechać.

1. Na ferie zimowe - Szwajcaria

Zimowe Szwajcarskie plenery były umiłowanym widokiem setek ekip filmowych i telewizyjnych, zwłaszcza w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Było tak nie bez powodu. Imponujące szczyty Alp, wspaniałe narciarskie stoki, sielankowa atmosfera i poczucie obcowania z czymś prawdziwie wielkim - oto odczucia, jakie towarzyszą zwiedzaniu tego wspaniałego regionu. Zimą jest tam najpiękniej, więc nie warto się dłużej zastanawiać. Do biura podróży - marsz!

2. Na Święta Bożego Narodzenia - Hawaje

Dlaczego Hawaje? Miejsce, w którym zawsze panuje lato, a muzyka nigdy nie kojarzy się z Bożym Narodzeniem? Ponieważ to wspaniała odmiana. Jak wiele lat spędziłeś w tej samej atmosferze - przy choince, padającym śniegu, jedząc karpia i popijając domowy kompot? Odmiana Cię odświeży, a jeśli nawet ci się nie spodoba, przynajmniej jeszcze bardziej docenisz tradycyjne metody spędzania świąt.

3. Na wakacje - Nowa Zelandia

Jeśli oglądając "Władcę pierścieni" zastanawiałeś się, skąd oni wytrzasnęli takie wspaniałe, fantastyczne wręcz widoki - oto odpowiedź. Nowa Zelandia to prawdziwa perełka dla miłośników imponujących przestrzeni. Rozległe trawiaste równiny, wspaniałe góry, niewielkie i urokliwe miasta - tutaj znajdziesz to wszystko, a nawet więcej. Nowa Zelandia Cię zaskoczy, a po powrocie będziesz się zastanawiać, jak można było przez tyle lat żyć nieświadomym istnienia tak pięknego miejsca na Ziemi.

4. Na wiosenny wypad - Japonia

Japonię nie bez powodu nazywa się Krajem Kwitnącej Wiśni. Drzewa te, zakwitające każdego roku, stanowią prawdziwie zapierający dech w piersiach widok. Są tak piękne, że stały się fetyszem milionów Japończyków. Napisano o nich tysiące wierszy i ułożono równie wiele piosenek. Do Japonii warto się wybrać tylko dla nich... choć sam kraj ma jeszcze mnóstwo innych zalet.

5. Na jesienny wypad - Zawiercie

Zawiercie to esencja polskości. Miasto, które niczym się nie wyróżnia, ale - miasto spokojne. Czy możesz uczciwie powiedzieć, że kiedykolwiek byłeś w Zawierciu? Jeśli nie, wybierz się tam, najlepiej jesienią. To pora dobra do zadumy, tak jak Zawiercie jest miastem dobrym do zadumy. Senne spacery jego ulicami wprawią Cię w melancholijny nastrój, idealnie pasujący do trzeciego kwartału roku.

Cóż można powiedzieć więcej? Kupuj bilety lotnicze (chyba że wolisz autokary - wtedy bilety autokarowe)! Potem pozostaje tylko rezerwacja hoteli - i można wybrać się na urlop życia. Miłej podróży!

Najdroższy hotel świata?

Jak myślisz: gdzie może znajdować się najdroższy hotel na świecie? W Dubaju? Na Majorce? A może na Hawajach? Nie! Jeśli chcesz wydać masę pieniędzy by cieszyć się krótkotrwałym luksusem, musisz wybrać się do... Rosji.

Przed każdym wyjazdem rezerwacja hoteli staje się palącym problemem. Który lokal wybrać? Najtańszy, bo i tak nie zostaniemy tam długo? Umożliwiający dostęp do prywatnej łazienki? A może jakiś lepszej klasy, bo skoro już wyjeżdżamy, to warto sprawić że wyprawa będzie pamiętna? Jedno jest pewne: jeżeli decydujesz się zostać w moskiewskim Ritz-Carltonie, zapewne nigdy nie miałeś takich dylematów. Bilety autobusowe czy tanie linie lotnicze to określenia nie wchodzące w twój zasób słownictwa, gdyż prawdopodobnie podróżujesz własnym samolotem.

Co takiego oferuje Ritz-Carlton i za ile? Przede wszystkim pokoje, które poza tym, że urządzono je w iście bizantyjskim stylu, mogą pochwalić się faktem, że są... kuloodporne. Z okien można podziwiać Kreml i Plac Czerwony, a obsługa hotelowa odpowie na każdą zachciankę. Masz ochotę na wino o wartości przekraczającej 60 tys. dolarów? Nie ma sprawy. A może wolisz posiłek składający się z pierwszorzędnego, najdroższego na świecie kawioru? Żaden problem. Obsługa załatwi wszystko.

Jaki jest koszt przepychu? Dla bogaczy - niewielki. Dla rosyjskich bogaczy - jeszcze mniejszy. Rosja słynie bowiem z prawdziwego natłoku miliarderów - w samej Moskwie jest ich trzydziestu pięciu, a ich rozrzutność sprawiła, że miasto przekształciło się w najdroższą metropolię świata. A zatem - jeżeli masz na zbyciu 16 tys. dolarów, możesz spędzić jedną, na pewno trudną do zapomnienia noc w Ritz-Carltonie. Jeśli nie jesteś krezusem takiej miary, zawsze możesz skorzystać z nieco uboższych pokojów. Możesz je wynająć już za "marny" tysiąc dolarów. Zainteresowany?