środa, 3 marca 2010

Trudy podróży poślubnej

No i stało się. Zakończyłeś swoje życie. Jesteś mężem i wybierasz się w ostatnią podróż w życiu: podróż do piekła... To znaczy w podróż poślubną. Co zrobić, by była udana?

Podróże poślubne nie zaliczają się do zagadnień turystyki. Przynajmniej my ich nie zaliczamy - my, tzn. żonaci mężczyźni. Turystyka ma sprawiać przyjemność, a podróż poślubna to pasmo ciągłych wyzwań. To nie są wakacje, ani nawet pospieszne wczasy last minute. To nie wyjazd, podczas które największym problemem są wiecznie ginące bilety lotnicze. Podróż poślubna to WYZWANIE.

Czy jedziesz do Francji, do Meksyku, do Chin czy do Zawiercia, musisz wiedzieć, że nie jedziesz tam zwiedzać. Wieża Eiffela? Nie możesz na nią spojrzeć. Wielki Mur? Fajny widoczek, ale nie dla ciebie. Jedynym widokiem, który musisz podziwiać i komplementować, jest widok twojej żony. A jedyną rzeczą, którą musisz zrobić, jest WSZYSTKO - wszystko, czego zapragnie twoja żona.

Jeżeli lubisz w podróży smakować lokalnej kuchni... Nadal możesz to robić. Ale nawet jeżeli smakuje ci ciasto, które właśnie pochłaniasz, ale twoja małżonka kręci na nie nosem - twoim obowiązkiem jest skarcić kucharza. Choćbyś miał zrobić to z ciężkim sercem - on zawiódł twoją żonę!

Nie ukrywamy: to będzie najtrudniejsza podróż w twoim życiu. Ale jeżeli ta wiedza cię przeraża czy odrzuca, jeżeli masz wątpliwości co do tego, czy chcesz na tę wycieczkę wyjeżdżać - najpierw powinieneś się zastanowić, czy w ogóle chcesz brać ślub, bo chyba nie zrozumiałeś idei.

Brak komentarzy: